Ambasador Iranu: Polska ma przed sobą świetlaną przyszłość
Rozmowa z J.E. Raminem Mehmanparastem, nowomianowanym Ambasadorem Iranu w Polsce.
Swoją misję dyplomatyczną w naszym kraju rozpoczyna J.E. w roku 2014, który jest rokiem obchodów pięćset czterdziestej rocznicy nawiązania stosunków dyplomatycznych pomiędzy Iranem a Polską. Jak wyglądały nasze wzajemne relacje przez te kilkaset lat?
Ramin Mehmanparast: – Przede wszystkim, tak jak Pani wspominała mamy bardzo długą historię stosunków. Polska jest jednym z nielicznych państw, które mają relacje z naszym krajem sięgające ponad pięciuset lat. Być może te długotrwałe stosunki można potraktować jako świadectwo długiej i bardzo dawnej tożsamości historycznej waszego kraju, oczywiście pamiętając o tym, że Iran także ma bardzo długą historię, liczącą kilka tysięcy lat. Ponad pięć wieków naszych relacji ukazuje ponadto wzajemne zainteresowanie Iranu i Polski.
Zbliżeniu i zwiększeniu sympatii między naszymi narodami sprzyjały różne okolicznościowe wydarzenia. Mam na myśli szczególnie te momenty, które nawiązują do bardzo ciężkich, zarówno dla was Polaków, jak i dla na Irańczyków chwil z czasów II wojny światowej. W tym trudnym okresie gościliśmy na naszej ziemi wielu Polaków ewakuowanych z Syberii. Pomimo, że sami borykaliśmy się z trudnościami, z racji panującej wojny, nasze społeczeństwo z otwartymi ramionami przyjęło waszych rodaków. Ślady tych wydarzeń nadal funkcjonują w zbiorowej świadomości obu narodów i to służy wzmocnieniu wzajemnych relacji.
Co Irańczycy wiedzą o obecnej Polsce?
– Moi rodacy przede wszystkim postrzegają Polaków jako naród, który dzięki swej walce i dążeniu do uzyskania suwerenności oddzielił się od systemu komunistycznego. Polacy są znani właśnie z tego wielkiego wysiłku i z tych starań. Irańczycy zdają sobie sprawę z istnienia Solidarności i wielkiej roli ruchu robotniczego w tamtym okresie; wiedzą również, że Polska jest obecnie członkiem Unii Europejskiej.
Mimo wszystko uważam, że powinniśmy w Iranie podejmować więcej wysiłku w kierunku pogłębienia wiedzy o Polsce. Przede wszystkim chodzi o to, że u nas wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że Polska jest krajem nowoczesnym, który w ciągu ostatnich lat osiągnął wiele sukcesów. W związku z tym, wasze państwo posiada bardzo wysoki potencjał zarówno ekonomiczny, jak i społeczny, który powinien być zaprezentowany Irańczykom.
Podobnie Polacy niewiele wiedzą o współczesnym Iranie i o aktualnych zmianach jakie u nas nastąpiły. A my także przecież odnosimy liczne sukcesy i również wykazujemy duży postęp w wielu dziedzinach.
Tak się składa, że nie jest to nasze pierwsze spotkanie. W kwietniu 2012 r. miałam przyjemność poznać J.E., kiedy był Pan jeszcze wiceministrem spraw zagranicznych Iranu oraz rzecznikiem prasowym tego resortu. Podczas swojej wizyty w Polsce, w trakcie kameralnego spotkania z dziennikarzami powiedział Pan, że te kraje, które są niezawisłe powinny współpracować razem, by wspólnymi siłami zmieniać niesprawiedliwość i domagać się respektowania praw wszystkich narodów. W tym kontekście wskazał Pan na istotną rolę dyplomacji publicznej. Na czym dokładnie miałaby ona polegać?
– Dyplomacja publiczna polega głównie na tym, że odwołujemy się do odbiorcy. W tym przypadku głównym adresatem są społeczeństwa. Chodzi tutaj o to, żeby prowadzić politykę dokładnej informacji, a zatem, aby dostarczać ludziom prawdziwych treści.
W tej epoce, w której my żyjemy, informowanie opinii publicznej odgrywa oczywiście ogromną rolę. W związku z czym powinniśmy przestrzegać praw społeczeństw, a z tym wiąże się przekazywanie ludziom solidnych i prawdziwych informacji. Tymczasem mamy do czynienia z sytuacją, w której to wielkie mocarstwa decydują o tym, co ma docierać do odbiorców. Działają one w ten sposób, że przedstawiają obraz jaki życzą sobie, żeby opinia publiczna miała na temat różnych sytuacji, krajów czy społeczeństw. Jeśli więc pożądany obraz ma być negatywny, to te mocarstwa robią wszystko, aby taki nieprzychylny przekaz promować. Tak samo odwrotnie: jeżeli jest potrzebny obraz pozytywny – jakiegoś państwa, narodu czy rządu – to wspomniane mocarstwa robią wszystko, żeby ciemne strony przykrywać i o nich nie informować.
Dzieje się tak dlatego, że te wielkie mocarstwa uwzględniają tylko swoje interesy. W związku z czym przekazują opinii publicznej taką informację, która jest im na rękę. My natomiast jesteśmy przekonani o tym, że społeczeństwa mają prawo do tego, żeby znać prawdę.
I dlatego właśnie twierdzimy, że w dyplomacji publicznej rola mediów jest nieprzeceniona. Należy zatem dążyć do zacieśniania współpracy pomiędzy niezależnymi mediami, tak by mogły dzielić się istotnymi i prawdziwymi informacjami. Współpraca mediów w ten sposób zapewni, że wydarzenia, które będą miały miejsce w jakimkolwiek zakątku globu będą opisywane nie tylko przez wielkie koncerny medialne, reprezentujące interesy tych dwóch czy trzech mocarstw, ale również przez niezależne media.
A zatem, w związku z tym, że wielkie mocarstwa, które dla swojego pożytku depczą interesy i niezależność innych państw – te kraje które są niezależne powinny współpracować, aby wspólnymi siłami stanowić sprawiedliwość.
Ale media są tylko jednym z aspektów dyplomacji publicznej. Odbywa się ona przecież na różnych płaszczyznach, takich jak: kultura, sztuki piękne, sport, a także na poziomie współpracy akademickiej między uniwersytetami czy też centrami badawczymi. Są to działania, które nie mają formy rządowej i oficjalnej, ale służą temu, aby społeczeństwa wzajemnie się poznawały i dążyły do zbliżenia.
Z naszego spotkania sprzed dwóch lat, w pamięci szczególnie utkwiły mi Pana słowa: „Dziennikarze powinni być tymi, którzy rozwiązują problemy tego świata”. Tymczasem bardzo często jest odwrotnie. Ludzie mediów podsycają konflikty, sieją dezinformację, nie służą prawdzie, lecz tym, którzy im więcej zapłacą. Ci zaś, którzy tę prawdę rzeczywiście chcą przekazywać – są marginalizowani i mają bardzo ograniczone możliwości przebicia. Czy jako były szef „Centrum Dyplomacji Publicznej i Mediów” ma Pan Ambasador jakąś dobrą receptę dla naszego środowiska?
– Tak naprawdę największą rzeczą i najważniejszą sprawą, której może się podjąć ktokolwiek, kto pracuje w danym kraju, na jakimkolwiek stanowisku jest to, żeby pracował zgodnie z interesami własnego państwa i narodu. Osoby, które są niezależne, które przestrzegają pewnych zasad, i które są gotowe na to, aby ponosić konsekwencje swoich działań, czy przeżywać w ciężkich czasach trudności z tym związane – mają bowiem szansę odgrywać bardzo pozytywną i ważną rolę dla swoich społeczeństw. I to się tyczy każdej dziedziny czy branży. Jednak takie zaangażowane osoby, które podejmują się naprawdę istotnych zadań w każdej profesji można policzyć na palcach.
Zakładając, że w danym kraju jest 10 tysięcy dziennikarzy, to na przykład tylko dwudziestu z nich posiada te przymioty, o których mówiłem. I to właśnie oni mają siłę do robienia wielkich rzeczy dla swojego kraju. Przytoczony przez Panią przykład niezależnych dziennikarzy jest oczywiście bardzo dobry, ale to samo można przecież powiedzieć także o niezależnych państwach na świecie.
Tymczasem niektóre z państw, czy rządów mają takie odczucie, że jeżeli będą chciały głosić swoje niezależne poglądy na forum międzynarodowym, to będą poddawane presji i często z tego rezygnują. Wpływają na to różne czynniki. Niektóre państwa mogą – np. z powodów finansowych, ewentualnie różnych innych okoliczności – nie chcieć mówić swoim własnym głosem, bo obawiają się reakcji dużych mocarstw. Akurat nasz kraj wybrał mówienie tego, co leży mu na sercu – prawdy! I przyjął oraz zaakceptował wszelkie problemy, trudności i wyzwania, które w związku z tym będą na niego czekać. Albowiem ktoś kto mówi prawdę, rzeczywiście podlega presji. I tutaj na tę presję też się przygotowaliśmy. Każdy człowiek bowiem jest gotów znosić te wszystkie problemy i trudności, pod warunkiem, iż jest świadomy tego, że ma do spełnienia ważne zadanie oraz do wygrania wielką sprawę i może w ten sposób służyć całej ludzkości.
A zatem, ci niezależni dziennikarze, o których Pani mówiła, jeżeli rzeczywiście – mając poczucie ważnego celu przed sobą – zdecydują się na głoszenie prawdy bez względu na wszelką presję, to bez wątpienia w pewnym momencie dziejów ujawni się ich wielki wpływ na społeczeństwo.
W każdym razie myślę, że w obecnej sytuacji, w której wiele państw szybko się rozwija, jeśli dane społeczeństwo będzie w stanie się skupić wokół pewnych celów, wokół swojego własnego interesu narodowego, to taki kraj ma wielkie szanse na wstąpienie na szybką ścieżkę rozwoju.
Oficjalną misję dyplomatyczną w Polsce rozpoczął Pan Ambasador przed miesiącem. Jakie cele wyznaczył sobie J.E. na czas pobytu w naszym kraju?
– Jeżeli chodzi o najważniejsze zadanie jakie sobie postawiłem dla mojej misji w Polsce, to składa się ono z dwóch głównych osi, wokół których wszystko będzie się kręciło. Pierwszą z nich jest rozwój współpracy gospodarczej i handlowej, drugą jest rozwój współpracy w dziedzinie kultury, sztuki i dyplomacji publicznej. I nie mogę powiedzieć, która z tych spraw jest ważniejsza. Ale wiem jedno: jeśli w jakiejkolwiek z tych dziedzin odniesiemy sukcesy, to ten sukces będzie miał wpływ na tą drugą.
W ciągu krótkiego okresu mojego pobytu tutaj, zachęciłem już kilka irańskich film, aby przyjechały do Polski. Zaowocowało to tym, że niektórzy przedsiębiorcy z Iranu są w trakcie rejestracji firmy w waszym kraju. Staramy się także, by irańskim firmom zaproponować i zaprezentować firmy polskie. Chodzi o to, aby zarówno wasi jak i nasi przedsiębiorcy mieli świetne rozeznanie na temat potencjału obydwu krajów. Dzięki temu będą mogli przyczynić się do tego, żeby współpraca gospodarcza i handlowa między naszymi państwami odbywała się jak najpomyślniej.
Dzięki moim działaniom przyjechało do Polski także kilka delegacji z dziedziny kultury i sztuki. W czerwcu zorganizowaliśmy w Warszawie Tydzień Kina Irańskiego, który był dobrym pretekstem do takich wizyt. Sprowadziłem tutaj przedstawicieli Ministerstwa Kultury Iranu, m.in. wiceministra tego resortu, który zajmuje się konkretnie kinematografią.
Z kolei w lipcu, także z mojej inicjatywy, przyjechał do Polski będący w randzie wiceministra Sekretarz Rady Kultury Publicznej. Prowadzimy również odpowiednie działania zmierzające do tego, żeby do Iranu przyjechała minister ds. kultury waszego kraju. Jesteśmy też w trakcie uzgodnień dotyczących wizyty w Iranie polskiego wiceministra gospodarki.
Do Iranu ma także przyjechać grupa polskich dziennikarzy. Wkrótce będziemy też gościć studentów iranistyki, którzy w Polsce uczą się języka perskiego. Pogłębianiu wzajemnych relacji służy także sport. Przejawem tego były niedawne wzajemne wizyty narodowych reprezentacji siatkówki i zapasów. Również liczba turystów, którzy wyjeżdżają z Polski do Iranu, w porównaniu do trzech miesięcy wstecz trzykrotnie się zwiększyła.
Podsumowując, jeżeli kwestie współpracy biznesowo-gospodarczej, a z drugiej strony sprawy kultury i sztuki zaczną dobrze funkcjonować i nasza współpraca w tych dziedzinach będzie się rozwijała i zmierzała w dobrym kierunku, to będzie to miało także wpływ na oficjalne relacje polityczne między obydwoma narodami.
Mam nadzieję, że następnym razem kiedy będziemy rozmawiali, to te dane i statystyki jeszcze kilka kronie się podwyższą.
Kończąc, chciałabym zadać Panu Ambasadorowi bardziej osobiste pytanie. Jak J.E. odbiera Polaków? Nie mam tu, bynajmniej, na myśli obecnej klasy politycznej, lecz sam Naród – naszą wiarę, kulturę i nierzadko bardzo bolesną historię…
– Przede wszystkim uważam, że Polacy są narodem, któremu należy się bardzo duży szacunek. I to z kilku względów. Po pierwsze, ważna obecność Polaków w historii i wasze zaangażowanie w relacje z Iranem. Na uwagę zasługuje też wielki wysiłek i starania, który Polacy wkładają w rozwój swojego kraju. Uważam, że Polska ma przed sobą świetlaną przyszłość.
Druga rzecz, to religijność Polaków. Dla społeczeństw, przywiązanych do zasad wielkich religii monoteistycznych, bardzo silną rolę odgrywają moralność i zasady. Zauważalne jest też wasze przywiązanie do relacji rodzinnych i wartości z nimi związanych.
Poza tym, co jest też dla mnie ważne, Polacy są ludźmi bardzo ciepłymi, wyrażającymi sympatię i życzliwość innym. Pewne cechy narodowe są bardzo bliskie i wspólne Irańczykom i Polakom. W niektórych krajach, co być może Pani zauważyła, ludzie są bardziej zamknięci w sobie, chłodniejsi, nie są dla nich tak ważne relacje interpersonalne. Polacy są natomiast niesamowicie przyjaźni i lubią towarzystwo innych ludzi, co jest bardzo sympatyczne. Mam wręcz takie wrażenie, takie poczucie, że istnieje jakiś związek emocjonalny między Irańczykami a Polakami.
Powrócę do początku naszej rozmowy. Jak już wspomniałem, w czasie II wojny światowej przeżywaliśmy ciężkie czasy, ale te wydarzenia w istocie położyły fundament pod bardzo mocną więź między naszymi nardami.
Na moim biurku jest zawsze kilka fotografii, które codziennie oglądam. To są zdjęcia polskich dzieci sfotografowanych w czasie ich pobytu w irańskim mieście Isfahan. W ich twarzach widoczna jest taka niewinność. Jedno z tych dzieci niedawno było u mnie. Obecnie jest to 76-letni mężczyzna. Opowiedział mi swoje dzieje. Zapytałem, czy coś pamięta z tego okresu kiedy był w Iranie. Odpowiedział, że pobyt na irańskiej ziemi był jak gdyby przeniesieniem z pełnego ognia i wojny piekła do raju.
Gdy dopytywałem czy coś szczególnego wyryło się w jego pamięci, to opowiedział mi taką historię. W Isfahanie w każdy piątek dawano polskim dzieciom kieszonkowe. On sam otrzymane pieniądze wręczał starszemu panu naprawiającemu rowery. Ten w zamian woził go na swoim rowerze po całym mieście. Jak zrelacjonował mi mój gość, miał on wówczas wrażenie, że lata i szybuje wysoko w raju. Powiedział, że było to przeszło siedemdziesiąt lat temu. Obecnie sam ma kilkoro wnuków i do dzisiaj w piątki daje dzieciom drobne pieniądze, oczywiście ku pamięci tamtych czasów. Myślę, że taka relacja emocjonalna między ludźmi jeszcze bardziej zbliża nasze społeczeństwa do siebie.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Agnieszka Piwar
Wywiad ukazał się w miesięczniku „Moja Rodzina”.